Hibiny 2001.
A oto opis naszego wyjazdu.
Na początku chciałem podziękować Adamowi Balcerkiewiczowi i jego ekipie za wspólną
podróż i cenne porady, bez których na pewno byłoby nam dużo trudniej. Dzięki
wielkie chłopaki!!!.
Podróż zaczęła się 30 lipca 2001r. Po kilku przygodach i paru dniach spędzonych
w luksusowych rosyjskich pociągach (fot1) dotarliśmy do celu - miasta Apatyty,
a z niego do górniczo-przemysłowego miasta Kirowska. Tam zatrzymaliśmy się na
noc w bazie geograficznej (turbaza fot 2). Po zwiedzeniu paskudnego i ponurego
betonowiska wyruszyliśmy w kierunku gór.
Wędrówkę rozpoczęliśmy od jeziora Mały Wudjar kierując się na przełęcz Ramzaja
( Fot 3,4,5).
Po przejściu przez ww przełęcz wkroczyliśmy do doliny potoku Mała Biełaja bawiąc
tam dwa dni (fot 6,7,8,9,10,11). Po chwilowej dupówce wyruszyliśmy w kierunku
przełęczy Arsjeniewa, spotykając po drodze ruskiego napieracza (fot 12). Przełęcz
okazała się dość upierdliwa ze względu na malutkie kamyczki uciekające spod
nóg i wielkie, też
uciekające głazy (fot 13,14).
Następne kilka dni snuliśmy się po dolinie (o jakiejś głupiej i trubnej do wymówienia
nazwie) odpoczywając i robiąc zdjęcia 15,16,17,18. Nasza górska przygoda zakończyła
się w wiosce Imandra (fot19). Dalsza podróż to krótki pobyt w Murmańsku-mieście
specyficznym i dość ciekawym. Niestety na morze Barentsa nie wpuściło nas wojsko
dając do zrozumienia, że lepiej nie kręcić się w tej okolicy. My za karę wykonaliśmy
parę szpiegowskich zdjęć ;)) zdobyczy rosyjskiego socjalizmu.
Po opuszczeniu murmańska udaliśmu się nad morze Białe w celu kąpieli i zasłużonego
odpoczynku (pozostałe foty). Walcząc z komarami i popijając
ruskie obrzydliwe piwsko czekaliśmy cierpliwie na pociąg, który miał nadejść
za trzy dni.
Po nasępnych dniach spędzonych w pociągu dotarliśmy do Polski.Uffffff.
Marcin Klank